JEŻELI dzieło zachowuje swoją żywotność przez stulecia, i to nie tylko jako dokument historyczny, ale także źródło zachwytu nad pięknem - wtedy uważamy, że jest nienaruszalną klasyką. Renesans europejski obdarzył nas hojnie takimi dziełami, a wśród nich "Treny" Kochanowskiego zawsze nie skąpią nam wzruszeń. Adam Hanuszkiewicz przedstawiając w Teatrze Narodowym inscenizację tej poezji rozszerzył na wiek XVI zakres swoich przystosowań scenicznych tradycyjnej polskiej poezji. Można się spierać, czy słuszne było nieograniczenie się do wyłącznie tekstów Kochanowskiego, lecz dorzucenie "Pieśni" Wacława z Szamotuł i wierszy Bolesława Leśmiana. Motywem mogło być, że cała polska poezja ma w Kochanowskim swego patrona. Nie wdając się więc w krytykę kompozycji dramaturgicznej, cieszmy się, że ze sceny padają pięknie toczone frazy Mistrza z Czarnolasu cyzelowane recytatorsko przez Adama Hanuszkiewicza, który wziął na siebie lwią część t
Tytuł oryginalny
Klasyka i prawie klasyka
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski nr 131