Johann Christoph Friedrich von Schiller napisał "Intrygę i miłość" w 1784 roku, gdy jako dwudziestopięcioletni młodzieniec piastował urząd dramaturga teatru w Mannheim. Tę trzecią zaledwie sztukę czołowego twórcy teatru romantycznego poprzedzała sława "Zbójców" (1791) i burzliwe koleje losu młodego "rewolucjonisty": "Intrygę" inaczej niż dwa wcześniejsze utwory, umieścił Schiller w czasach sobie współczesnych, po raz pierwszy próbując sił w powszechnej wówczas w Europie konwencji dramatu rodzinnego. Od razu też stała się "Intryga" najwybitniejszą pozycją tego gatunku.
Jakie walory zadecydowały o ówczesnym sukcesie, co sprawia, że i dziś, po dwustu niespełna latach, sztuka nie nuży, nie jest li tylko zakurzonym bibelotem z osiemnastowiecznego lamusa? Bez wątpienia Schiller był wybornym majstrem teatralnym o dużym wyczuciu sceny, intryga tu nie błaha, o politykę, moralność i obyczaje co rusz trącająca, postacie rysowane ostro i wyraźnie a przecież pełnokrwiste, aż się o wykreowanie proszą. Największą jednak ich zaletą, a i sztuki całej, są spore porcje emocji, którymi autor szczodrze obdarzył bohaterów, stawiając ich w sytuacjach zaskakujących i przymusowych. Dla młodego szlachcica Ferdynanda i pięknej mieszczki Luizy to pierwsze porywy wielkiej miłości i srożące się przeszkody w jej spełnieniu, dla dumnego Prezydenta groźba politycznej kompromitacji, w przypadku synowskiego mezaliansu, dla miejskiego muzykanta Millera zagrożona godność, ten skarb ubogich, dla jego żony histeryczna nadzieja na zmianę statu