NAPRAWDĘ MARZĘ o tym, by czytelnikom "TRYBUNY" w samych superlatywach zrecenzować któreś z nadmorskich przedsięwzięć scenicznych. Przecież miejscowe teatry dramatyczne, operowe oraz muzyczny mają wręcz legendarne tradycje. Ale nie mogę. Co premiera - to klapa i wstyd z powodu rażącego wręcz prowincjonalizmu scen Trójmiasta. Teraz znowu na listę niesławy wpisał się inauguracją tegorocznego sezonu gdyński Teatr Miejski, prezentując, w inscenizacji i reżyserii Wojciecha Adamczyka, jedną z pereł światowej dramaturgii -"Karierę Arturo Ui" Bertolta Brechta. Jakąż karykaturę tego wybitnego dzieła, pod pozorem dramy gangsterskiej, potępiającego faszyzm lub - jak kto woli - totalitaryzm, wystawia gdyński zespół! Inscenizacja - ni to tzw. żywe obrazy, ni to projekcja filmów na ekranie - już po kwadransie oglądania wywołuje odruchy wymiotne u widza. Z Brechta - mistrza sztuki słownych igraszek, finezyjnej satyry i ironii, gry s
Tytuł oryginalny
Klapa i wstyd
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 237