Nomen omen - obwieścili złośliwcy teatralni po premierze "Krzeseł" Ionesco w krakowskim Teatrze Poezji. Na premierze było wprawdzie pełno, ale reakcja widowni, inna niż zazwyczaj, nic dobrego nie wróżyła. Normalnie klapę wróżą krótkotrwałe, zdawkowe oklaski. Ale klaszczą wszyscy: od wdzięcznego miłośnika teatru, któremu przykro, że mu się nie podobało tak, jak się tego spodziewał i chciał - po najsroższego szakala, który paroma powściągliwymi klaśnięciami manifestuje swe pobłażanie, płynące z wyższej wiedzy o kunszcie scenicznym. Na "Krzesłach" publiczność podzieliła się na dwa zdecydowane obozy. Jedni klaskali frenetycznie - niechaj wie gawiedź, nawykła do staroświeckich gierek, że ma oto przód sobą objawienie teatru nowoczesnego! Drudzy ręce założyli pod uda, z kamiennymi twarzami rozglądali się wokół, by nikt nie posądził ich o entuzjazm - cudów nie ma panowie, niejedno się w życiu widziało, te wszystkie zawsze nowocze
Tytuł oryginalny
Klapa albo o potrzebie radości
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Kulturalny nr 33