Kłamstwo staje się dla każdego z bohaterów swoistym sposobem na przetrwanie w świecie, na uczynienie życia znośniejszym - o spektaklu "I Ifigenia" w reż. Tomasza Bazana w Teatrze Nowym w Łodzi pisze Katarzyna Piwońska z Nowej Siły Krytycznej.
Teatr MAAT, jedna z niezależnych grup wchodzących w skład lubelskiego Teatru Centralnego, przygotował kolejny już - po m. in. "Królu Olch", "Indukcjach" i "Hermenei" - spektakl na emigracji. Tym razem artyści pracowali w łódzkim Teatrze Nowym, biorąc na warsztat dramat "I Ifigenia" Szczepana Orłowskiego. Autor wyszedł od Eurypidesowej "Ifigenii w Aulidzie". Ograniczył konflikt do trzech kluczowych postaci - oprócz tytułowej bohaterki pojawią się Klitajmestra i Agamemnon. Dramat jest właściwie serią spotkań - starć pomiędzy członkami jednej rodziny, reprezentującymi odmienne wartości. Przedstawienie w reżyserii Tomasza Bazana sytuuje się gdzieś na pełnej napięć granicy pomiędzy teatrem dramatycznym a teatrem ciała. W monologach bohaterowie jak z klocków budują obraz rzekomej prawdy o świecie i swoim miejscu w nim, porządkują rzeczywistość. Misterną układankę może jednak zburzyć nawet jeden ruch: skurcz, spazm, cios, czuły dotyk... Niezmienn