EN

23.09.1965 Wersja do druku

Kłamca? Przecież on mówi prawdę...

W drugim akcie "Kochanego kłamcy" aktor grający Shawa czyni takie wyznanie: "Jestem stary i skończony. Żeby nie płakać z rozpaczy próbuję gryzmolić coś co ma pozory nowej sztuki, ale kończy się na kilku bezładnych strzępach dialogu. Nie wiem nawet o czym to ma być, ta sztuka. Ja zastanawiam się co lepsze - węgiel drzewny, morfina czy kwas pruski - i tak cię żegnam ... Pewnie już nigdy się nie spotkamy. Mój adres niebawem: Krematorium Golders Green, London, N.W." (Cytuję z egzemplarza teatralnego w przekładzie Sakowskiego.) Któż by się tego spodziewał! Wielki kpiarz, którego przywykliśmy oglądać tylko w blasku sławy i chwały, niespożyty starzec wyprzedzający od dziesięcioleci młodych - uosobienie rzecby można artystycznego sukcesu i życiowego powodzenia - i taka melancholijna tyrada. Zacytowany tekst z tymi smutnymi myślami samobójczymi pochodzi z listu Shawa do pani Campbell z przełomu lat 1914/15. Shaw rzucił się wówczas w wir walki prz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kłamca? Przecież on mówi prawdę...

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Wiesław Wohnout

Data:

23.09.1965

Realizacje repertuarowe