"Werter" w reż. Michała Borczucha w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Joanna Derkaczew w Wysokich Obcasach, dodatku Gazety Wyborczej.
Joanna Derkaczew poleca i odradza spektakle Werter chce się zabić. Ludzie go męczą, świat go zawodzi, natura przeraża, miasto rozstraja (...) W spektaklu Michała Borczucha Werter (Krzysztof Zarzecki) domaga się uwagi gorliwiej niż niedopieszczone dziecko. Prawie nie opuszcza proscenium. Zamęcza kolejnymi tyradami, narzekaniami, jakby prowadził zajęcia praktyczne z pesymizmu. O tym, że wisi nad nim nieszczęście, nie pozwala zapomnieć unosząca się nad sceną olbrzymia chmura. Jak się później wyjaśni - chmura azbestowych włókien, które pozostały po likwidacji fabryki w Wahlheim. W stworzonym przez reżysera, abstrakcyjnym świecie nastroje są bowiem wprawdzie XVIII-wieczne, ale fabryki, samochody, pistolety - współczesne. Dysonans literackiej staroświecczyzny i nielicznych odniesień do XXI wieku sprawia, że znika punkt zaczepienia dla słynnych cierpień młodego Wertera. Ot, zagubił się w czasie. Ot, zasiedział się w antykwariacie czy przed telewi