"Stuff Happens" w reż. Andrew S. Paula w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Aneta Głowacka w Teatrze.
Czy wojna w Iraku może być dobrym materiałem na teatr? I czy jest to temat interesujący dla polskiego widza, skoro w Iraku zginęło ponad dwudziestu polskich obywateli, a teatr w kraju nad Wisłą zmagał się z tym tematem dość sporadycznie. Prapremiera "Stuff Happens" w reżyserii Andrew S. Paula w Teatrze Śląskim utwierdza w przekonaniu, że albo jesteśmy narodem niewrażliwym i nie robią na nas wrażenia zakulisowe gierki polityków, bo i tak jesteśmy do nich przyzwyczajeni, albo przeciwnie - siła rażenia spektaklu jest tak minimalna, że szkoda było angażować aktorów, którzy musieli sobie poradzić z ogromnym tekstem. Jednak przede wszystkim szkoda było fatygować widzów, którzy zachęcani plakatami z twarzą amerykańskiego prezydenta, mogli oczekiwać poruszającego albo przynajmniej zaangażowanego i inteligentnego widowiska, które rozprawi się z kolejnym mitem współczesności. Tymczasem otrzymaliśmy zachowawczy, martwy i przeciętnie zagrany spektakl