"Kiss Me, Kate" Cole Portera w reż. Bernarda Szyca, koprodukcja Teatru Muzycznego w Gdyni i Gdańskiego Teatru Szekspirowskigo. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Widzowie na balkonach siedzą, inni stoją przy scenie, jak to w teatrze elżbietańskim. Piątkowy wieczór w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim - premiera musicalu "Kiss Me, Kate" Cole'a Portera. Libretto napisali małżonkowie Samuel i Bella Spew. Reżyseria Bernard Szyc. Muzyka, światła i oto jesteśmy w Baltimore. Na scenie nerwowa bieganina, bo: "Znów premiera, kolejny show w Bostonie, Gdańsku czy Baltimore" -śpiewa zespół. Fred zaleca się do nowej gwiazdki, "pierwszej naiwnej", Loise Lan, w tej roli seksowna i sprytna, czarująca Iga Grzywacka. Panowie wstrzymują oddech, gdy pojawia się na scenie. Umizgi Freda doprowadzają Lilii do pasji. Śpiewając, zapewnia: "Wszyscy mężczyźni to dranie, pożytku na tym świecie nie ma z nich" - budząc aplauz damskiej widowni. Publiczność bawi się znakomicie, słuchając lirycznych lub ironicznie-dowcipnych piosenek i rubasznych kupletów. Szczególnie rozbawili mnie dwaj wykształceni gangsterzy (cóż, sześć lat pracy