- Polacy pomagają w sytuacjach nadzwyczajnej mobilizacji. Gorzej jest z pamiętaniem o potrzebujących na co dzień - mówi Kinga Preis, aktorka i ambasador Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci. Rozmowa z aktorką w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Dawid Zielkowski: Dlaczego zdecydowała się pani zostać ambasadorem Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci? Kinga Preis: Jeżeli udało mi się zdobyć jakąś popularność, to nie po to, żeby grać w reklamach, ale by dzięki temu trafiać do ludzi z ważnymi sprawami. Nie można koncentrować się tylko na sobie. Warto zastanowić się, jak dzięki swojej pracy pomagać innym. Dzięki temu, że ludzie kilka razy w tygodniu widzą mnie jako bohatera filmu, serialu, czy teatru i przez to bardziej mi ufają, swoim postępowaniem mogę pokazać, że wsparcie dla Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci jest ważne. Ważne i potrzebne. - Tak. Dzieci w hospicjum są bezbronne i nie mogą o siebie walczyć. Docierają do momentu, w którym medycyna jest bezradna wobec ich choroby. Mimo to nie możemy zakładać, że w hospicjum pomagamy nadaremno, bo tam są ludzie, których los jest już przesądzony. Takie myślenie to błąd - nikt nie wie, ile te dzieci mają jeszcze przed sobą