Wydaje się, że zgłębić osobowość Tadeusza Łomnickiego i zrozumieć wiele jego zachowań i wystąpień publicznych można głównie przez teatr - poprzez jego powołanie do sztuki aktorskiej i płynący stąd zasadniczy wybór życiowy, jakim był wybór sceny jako podstawowej areny spełnienia własnego losu.
Nie chciałbym się tu wdawać w takie czy inne spekulacje psychologiczne i zastanawiać się nad postawami i postępowaniem człowieka in abstracto. Wolę odwołać się do konkretów, nieraz bardzo drobnych i z pozoru błahych; sądzę bowiem, że więcej one mówią i tłumaczą niż choćby najtrafniejsze uogólnienia. Z Łomnickim zetknąłem się bliżej w połowie lat 80., gdy w Teatrze Studio mieliśmy współpracować nad sztuką Becketta "Ostatnia taśma". Zanim jednak przejdę do samego Tadeusza, muszę powiedzieć kilka słów o sztuce. Beckett napisał ją w 1958 roku, mając 52 lata. Pierwsze zdanie didaskaliów brzmi: "Późny wieczór w przyszłości". Było ono źródłem wielu nieporozumień. Przez wiele lat traktowano je jako tajemnicze, filozoficzne "zaklęcie", mające rzekomo sugerować, iż przedstawiona akcja z a w s z e dzieje się w przyszłości albo że jest to aluzja autobiograficzna: że to niby projekcja - wyobrażenie - przyszłości autora. Tymczasem