"Życie jest snem" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Ryszard Jałoszyński w Gazecie Poznańskiej.
Te pytania za Calderonem de la Barca jak mantrę powtarza na scenie Teatru Nowego w Poznaniu reżyser Waldemar Zawodziński. Jest w tym patos i szczerość, ale nie ma monotonii ani znudzenia. "Zycie jest snem" - ten barokowy wieloznaczny i wielowątkowy dramat ogląda się jak współczesny sensacyjny spektakl telewizyjny. Ale rampa sceny nie jest płaska taflą. Reżyser i scenograf zamyka widza w jednej przestrzeni z bohaterami opowieści o despotycznym królu baśniowej Polski, który zwiedziony przepowiednią wtrącił własnego syna do lochu. U kresu życia próbuje zrozumieć swe własne czyny i bezskutecznie naprawić popełnione błędy. To opowieść o okrucieństwie i miłości, o zdradzie i wierności, niewdzięczności rządzących i ślepej lojalności, o zbrodni i karze, życiu i śmierci... A wszystko w kilkudziesięciominutowym spektaklu - skondensowanym, mądrym i czytelnym. Duża w tym zasługa aktorów. Co ważniejsze w człowieku, geny czy moralne zasady? Ludzie