Toruńskie przedstawienie "Don Juana" rozpoczyna się procesją - nieomal wiecem urządzonym dla uczczenia zabitego Komandora. Noszone na kijach portrety i wizerunki zamordowanego przywódcy, udział w procesji członków Arcybractwa Śmierci (jakżeż kojarzących się nam z Inkwizycją) od razu mówią, że w mieście nie ma miejsca dla zabójcy. Procesja pojawia się na scenie po raz drugi w momencie, kiedy Don Juan obłudnie stosuje taktykę świętoszka, udając cudowne nawrócenie. Wtedy to dzwonki przemierzających scenę zwolenników Komandora ratują jego mordercę przed Carlosem. Myśl reżysera jest więc klarowna. Pokutujący Don Juan może zostać członkiem przeciwnej mu dotąd społeczności. Kim jest w tym spektaklu Don Juan? Mnie wydał się on człowiekiem pełnym skrytego gniewu, rozumiejącym, że moralność oficjalna potępia jego stanowisko, wiedzącym, że otwartość i szczerość zarówno mowy jak i uczynków czyni go całkowicie samotnym. Zwolennikami Koman
Tytuł oryginalny
Kim jest Don Juan?
Źródło:
Materiał nadesłany
Nowości. Dziennik Toruński, nr 79