"Trans-Atlantyk" w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Ewa Fita w miesięczniku Kontrast.
Ponad 60 lat temu Gombrowicz nakreślił w "Trans-Atlantyku" bezpardonowy obraz polskości. Pokazał w krzywym zwierciadle polską emigrację XIX i XX wieku, czym wywołał wiele kontrowersji. Kilka dekad później reżyser Jarosław Tumidajski postanowił udowodnić, że obserwacje Gombrowicza są ciągle aktualne. Teatralny "Trans-Atlantyk" został mocno uwspółcześniony i choć jest to zabieg nie do końca udany, pozwala wskazać mechanizmy polskiego pseudopatriotyzmu, który apogeum osiągnął bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej. Tumidajski traktuje treść powieści bardzo luźno. Do tekstu dramatycznego włączono co prawda niektóre wypowiedzi Gombrowiczowskich bohaterów, jednak znaczna część kwestii jest w tekście scenicznym wynikiem inwencji dramaturga. Akcja toczy się szybciej niż w powieści, ponadto niektóre wątki fabularne zostały przekształcone lub usunięte. Zdaje się też, że reżyser nie docenił inteligencji swojego odbiorcy. Od początku do