EN

1.12.2012 Wersja do druku

Kilka myśli o Mieście snu

Na spotkanie z "Miastem snu" nie byłem przygo­towany. Oglądane w Starym Teatrze spektakle Wajdy, Jarockiego i Swinarskiego, a także wcze­śniejsze przedstawienia Krystiana Lupy, zupeł­nie nie zapowiadały takiej przygody. Pamiętam, że nie zro­zumiałem przedstawienia. Chciałem śledzić "story", logiczny ciąg wydarzeń, historię o przyczynowo-skutkowym przebie­gu. Natrafiłem na porwany, alogiczny ciąg obrazów, rozsypa­ne sceny, których nie umiałem złożyć w jakąkolwiek całość. Prace teatralne Krystiana Lupy były wtedy chętnie opisy­wane jako przykład teatru plastycznego, cenionego z powodu malarskiego aspektu obrazów scenicznych. Krystian wie­lokrotnie zżymał się na takie określenia, dowodzące braku prób zrozumienia wymowy jego przedstawień i traktowania elementu, ich składowej, jako celu całej pracy. Początkowo, oglądając "Miasto snu", tak właśnie na nie patrzyłem, ale szybko spodobał mi się niespotykany klimat przedstawienia. Aktorzy m

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kilka myśli o Mieście snu

Źródło:

Materiał nadesłany

Didaskalia Gazeta Teatralna nr 12

Autor:

Kazimierz Bardzik

Data:

01.12.2012

Realizacje repertuarowe