"Eros i Psyche" Ludomira Różyckiego w reż. Barbary Wysockiej w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej. Pisze Dorota Szwarcman w Polityce.
Opera Ludomira Różyckiego, oparta na dramacie Jerzego Żuławskiego, łączy motyw mitu greckiego z opowieścią o nieśmiertelności i udręce wędrówki przez epoki, jak w "Holendrze tułaczu" Richarda Wagnera czy "Sprawie Makropoulos" Leośa Janaćka. Barbara Wysocka zręcznie sprowadziła rzecz do współczesnego kontekstu: bohaterka wędruje przez świat i epoki, ale jako aktorka filmowa. Prolog "grecki" rozgrywa się w garderobie, po czym oglądamy plany filmów: "Rzym","Pod krzyżem" i "Przez krew". Mamy tu liczne nawiązania: do hollywoodzkich fresków o starożytności, do "Matki Joanny" Kawalerowicza, ale pojawia się też np. charakterystyczny gest z "Pokotu" Agnieszki Holland - zbliżenia w projekcji na agresywnie wykrzywione twarze złych mężczyzn. O ile pod względem dramatycznym reżyserka wybrnęła jakoś z trudnego zadania, to w muzyce (prowadzonej przez Grzegorza Nowaka) już nie całkiem się dało. W swoich czasach dzieło zdobyło pewne powodzenie w Niemczech