Jestem głęboko przekonany, że "kiks" ów nastąpił właśnie w "rejestrach średnich" czyli na przecięciu spław wielkich, narodowych i najzwyklej, po ludzku, normalnych. Jest "Warszawianka" Wyspiańskiego pieśnią, chorałem nawet, nie tylko dlatego, że leitmotivem przeplata się utwór Casimira Delane'a spolszczony przez Karola Sienkiewicza - "Oto dziś dzień krwi i chwały ..." Ale jest ta sztuka również narodowym melodramatem. Rzecz - określa to autor dokładnie - dzieje się 25 lutego 1831 roku, w trzecim dniu bitwy pod Grochowem. Do salonu w podwarszawskim dworku, gdzie zgromadził Wyspiański postacie historyczne, wodzów listopadowego powstania, ale także ludzi zwykłych, dobiegają salwy spod Olszynki. Sprawa między wychowaną w duchu patriotycznym i romantycznym Marią, a Józiem Rudzkim, staje się ważniejsza, przytłacza narodową klęskę, spory kompetencyjne i ambicje przywódców. Nie mam pretensji do reżysera o "górne C", o próby nadani
Tytuł oryginalny
Kiks w średnich rejestrach
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 276