Spektakl bawi, ale jednak brak w nim groteski - o "Napisie" w reż. Norberta Rakowskiego w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie pisze Ada Romanowska z Nowej Siły Krytycznej.
O "Napisie" w reżyserii Norberta Rakowskiego w olsztyńskim Teatrze im. Stefana Jaracza przewrotnie napisać trzeba, że ani żaden aktor, ani reżyser, ani scenograf... nie równa się chuj. Czyli że warto obejrzeć? Ci, którzy szukają w teatrze morału - znajdą go na pewno. Ci zaś, którzy idą, by pośmiać się i "odchamić" - również wyjdą zadowoleni. A co z powyższym niecenzuralnym słowem? Otóż - pada w sztuce często i jest spiritus movens historii, a właściwie zaczynem monotonnej fabuły, bo o rozwoju akcji nie można mówić. Spektakl to raczej delektowanie się słowem, niż zachwycanie się biegiem wydarzeń czy nawet zbiegiem okoliczności. Owszem, jest śmiesznie, bo można popatrzeć na ludzką głupotę. Jest zabawnie, bo można "na niby" odciąć się od bohaterów. Jednak sztuka jest nadzwyczaj aktualna i - jako że opowiada o "Europie i w ogóle", więc granica między widzem, a sytuacją na scenie jest nikła. Tym bardziej, że widzowie siedzą na sc