"Napis" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Plakat podpowiada jasno: kij włożony w mrowisko burzy porządek. Tę przysłowiową funkcję w sztuce Geralda Sibleyrasa spełnia tytułowy "Napis", czy raczej znak równości, który ktoś postawił pisząc na ścianie windy: Lebrun = chuj. Lebrun, nowy lokator eleganckiego domu, jest zbulwersowany, a ponieważ lubi wiedzieć dlaczego, szuka autora inskrypcji. Temat na skecz lub komedyjkę zmienia się w psychodramę rozpisaną na sześć osób, dwa okna z widokiem na inną kamienicę, stół, parę krzeseł, butelkę, kieliszki i miseczkę z migdałami. Dociekania, kto spostponował Lebruna, odsłaniają pustkę i kabotyńskie życie dojrzałych ludzi, którzy jak w amoku prześcigają się, by sprostać wzorcom z reklam, telewizji i kolorowych magazynów. Trzeba być trendy i cool, jeździć na rolkach, "bawić się, bawić" - jak rozkazującym tonem powtarza jeden z bohaterów, więc dążą do folderowych ideałów. Gra z obraźliwym słowem w tle staje się coraz bardziej ża