Nie lubię dramaturgii Pintera. Nie zwiodą mnie jej pozorne głębie, efektowny dialog, pod którym kryje się intelektualna pustka. A jednak muszę przyznać, że przedstawienie "Dawnych czasów", których prapremierę oglądałem w zeszłym roku na scenie teatru Aldwych w Londynie, wywarło na mnie duże wrażenie. Teatr Współczesny zdemistyfikował to złudzenie, ujawnił płytkość i jałowość tej smutnej opowieści o życiu trojga ludzi (dwóch kobiet i jednego mężczyzny), których łączyły w przeszłości dość dziwne i bardzo skomplikowane stosunki. Sztuka Pintera zbudowana jest na dwóch wspornikach: tajemnicy przeszłości, która ujawnia się powoli w trakcie przedstawienia i podskórnym napięciu, istniejącym pomiędzy postaciami dramatu, które kochają się i nienawidzą, nie mogą żyć ze sobą i nie mogą się rozstać, zabijają się co dzień w swych myślach, a przecież wciąż w nich istnieją. Niestety w Teatrze Współcze
Tytuł oryginalny
Kiepskie czasy
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 67