"Bajzel" w reż. Piotra Jędrzejasa na Scenie pod Ratuszem Teatru Ludowego w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Dużo tu emocji. Na niewielkiej scenie aż się od nich kłębi, ale na widownię jakoś słabo się przenoszą. Szczeciński aktor Krzysztof Czeczot pokazał w "Bajzlu" rodzinę, na którą spadły same nieszczęścia. I przed rozpoczęciem akcji, i w trakcie. Jako że sztuka jest krótka, mniej więcej co dziesięć minut jesteśmy informowani o kolejnym ciosie, jaki spadł, spada bądź spadnie na bohaterów. Ojciec, który na początku spektaklu zajada pierogi i opowiada o tym, jak dużo pracuje, szybko okazuje się bezrobotnym, wyrzuconym jakiś czas temu z pracy. Udaje tylko, że pracuje, wychodzi z domu z teczką i w garniturze. Dość szybko dowiadujemy się też, że ma alzheimera. Matka jest sparaliżowana po wypadku samochodowym, w którym zabiła kobietę. Syna też właśnie wyrzucono z pracy. Jego narzeczona jest w ciąży, ale z innym. Córka udręczona pielęgnowaniem matki wyjeżdża za granicę, zabierając pieniądze na życie. "Bajzel" arcydziełem dramaturgii