W Dniu Zadusznym wspominamy tych, którzy odeszli. Za sprawą premiery reaktywowanych "Wdów" Teatr im. Stefana Żeromskiego dał kieleckiej widowni okazję do wspominania zmarłego w sierpniu Sławomira Mrożka. Specjalnym gościem przedstawienia była wdowa po wybitnym dramaturgu.
Reżyserujący spektakl dyrektor teatru Piotr Szczerski przygotował niespodziankę już na wstępie. Pracownicy teatru bronili wstępu do gmachu, więc widzowie musieli cierpliwie czekać na ulicy. Wreszcie zamiast przez drzwi publiczność wpuszczono przez bramę, w której odbyła się - jak to ktoś powiedział - selekcja. Ci, którzy mieli miejsca na parterze, udali się za wskazówkami kelnerów przez teatralne zakamarki, po ciemnych schodach, przez drzwi jak w saloonie do Cafeteria de la Muerte. Tutaj niespodzianek nie było - tak jak przy realizacji "Wdów" sześć lat temu publiczność zasiadła przy kawiarnianych stolikach, by bliżej przyjrzeć się spektaklowi śmierci. Tym razem mrok rozświetlały meksykańskie lampki w kształcie czaszek. Publiczność bawiły dialogi, jak choćby utyskiwania jednej z wdów, że mąż nawet palcem nie kiwnął przy własnym pogrzebie, wygłoszone między tortem a pączkiem. Szczerski zapowiadał, że w czarnej komedii Mrożka i