Dyrektor kieleckiej sceny i reżyser "Wdów" Sławomira Mrożka po raz kolejny wywrócił scenografię do góry nogami. Tym razem teatr zamienił w wątpliwej reputacji knajpę, widzów zaś zamierza posadzić przy stolikach. Przy jednym z nich usiądzie też autor sztuki.
- Zbudowałem całkiem inną przestrzeń sceniczną. Widzowie i aktorzy są w wielkiej, dość podejrzanej knajpie. Pomiędzy stolikami zaś krążą Śmierć i Kelner, mistrz ceremonii, w tajemniczy sposób z nią związany. Zrobiłem to, bo o śmierci nie można mówić, siedząc wygodnie na widowni. Nikt nie może się czuć bezpiecznie. Ale nie o straszenie, a raczej o oswojenie ze śmiercią nam chodzi - zdradza Piotr Szczerski [na zdjęciu], reżyser sztuki. "Wdowy" Sławomira Mrożka określane są mianem czarnej komedii czy komedii egzystencjalnej poruszającej bardzo poważny temat - śmierć. I to śmierć postrzeganą z perspektywy Meksyku i doświadczeń autora. - Miałem osobiste powody, by ta sztuka powstała. Ciężko zachorowałem, cudem nie umarłem. "Wdowy" to bardzo osobista rzecz, moje własne doświadczenie, własna reakcja na nie - powiedział niedawno Sławomir Mrożek w rozmowie z Justyną Żukowską, odpowiedzialną w teatrze za promocję i kontakt z med