To ma być ostatni skok. Brawurowy, popisowy i kończący wielką "karierę" Szpicbródki, króla przedwojennych kasiarzy. Ale na drodze po wielkie pieniądze staje mu mały teatrzyk, w którego życie coraz bardziej się zagłębia. We wtorek w KCK spektakl "Hallo, Szpicbródka".
Teatrzyk zwie się Czerwony Młyn i przeżywa duży kryzys. Pracownicy od dłuższego czasu nie dostają pensji, artyści są zniechęceni i chcą porzucić to miejsce, a przygnębiony właściciel Młyna zupełnie nie wie, co robić. I wtedy, jak gwiazdka z nieba, spada mu Fred Kampinos. Elegancki, dostojny inżynier proponujący pomoc. Przejmie teatr i przywróci go do czasów świetności. I to wszystko za własne pieniądze. Ale Kampinos taki szlachetny nie jest, jak by się mogło wydawać. To w rzeczywistości słynny Szpicbródka - król przedwojennych kasiarzy, mistrz w swoim fachu, który na koncie ma już dziesiątki napadów na banki. I chce do nich dopisać jeszcze jeden - napad na bank mieszczący się obok Czerwonego Młyna. Dlatego właśnie kupuje teatrzyk Nie spodziewa się jednak, że spodoba mu się praca nad spektaklami, a co więcej - zakocha się w jednej z aktorek. Spektakl jest przeniesieniem na deski słynnego filmu "Hallo Szpicbródka" z lat 70. w reżyserii