Miasto uregulowało sprawę wynagrodzenia za pracę artystyczną dla dyrektorki Kieleckiego Teatru Tańca. Cel był słuszny, bo pieniądze się należą. Tylko sposób załatwienia problemu budzi sporo wątpliwości.
Na ostatniej sesji radni przegłosowali uchwałę o zmianie w statucie Kieleckiego Teatru Tańca i wprowadzili do niego zapis, że umowę określającą m.in. wynagrodzenie za opracowanie choreografii do spektakli dyrektorka placówki będzie podpisywała ze swoją główną księgową. Do tej pory większość przedstawień Elżbieta Szlufik-Pańtak zrealizowała bez umowy i bez wynagrodzenia, bo początkowo był to teatr prywatny, później stowarzyszenie. Gdy KTT przejęło miasto, jego dyrektorka również nie zabiegała o pieniądze. - Nigdy nie miałam żadnych roszczeń. To, co robię, robię z pasji i miłości do tańca. Zwróciłam się do miasta o uregulowanie sprawy moich umów, ponieważ jestem w przededniu doktoratu i potrzebuję tych dokumentów jako potwierdzenia mojej twórczości. Same plakaty i programy nie wystarczą - zwraca uwagę Szlufik-Pańtak. Podobna sytuacja jest w Teatrze Lalki i Aktora Kubuś, w którym na wyreżyserowanie spektaklu dyrektorka Irena Draga