EN

28.10.2022, 08:51 Wersja do druku

Kiedyś nad Charkowem niebo było spokojne. Wystawienie prozy Żadana jest gestem politycznym

„Mezopotamia” Serhija Żadana w reż. Wiktora Bagińskiego w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Witold Mrozek w „Gazecie Wyborczej".

fot. BC Pictures/mat. teatru

"Mezopotamia" to obyczajowa opowieść o mieszkańcach Charkowa z czasów, gdy to miasto nie kojarzyło się jeszcze przede wszystkim z bombami, rakietami i wojną.

Wystawienie prozy Serhija Żadana jest dla teatru gestem politycznym. I to gestem w założeniu podwójnie znaczącym – bo nie tylko sięga się po znanego ukraińskiego autora, ale również pokazuje Ukrainę poza tymi obrazami, z którymi dziś powiązała ją w globalnej wyobraźni rosyjska agresja.

Reżyser i autor adaptacji Wiktor Bagiński chciał skupić się na zabijanej przez wojnę przeciętności, życiu zwykłych ludzi. Pytanie tylko, czy piękno życiowej przeciętności trzeba w teatrze pokazywać poprzez dość przeciętny spektakl.

Każdy ma swój sekret

Para w kryzysie szuka pomocy u psychoterapeutki Rai (Barbara Krasińska). Każde z osobna: wchodzący z wolna w kryzys wieku średniego Matwij (Paweł Siwiak) Nastia, ukazana jako dość przerysowana femme fatale, dodatkowo grana w sposób nieco przeszarżowany przez Kornelię Trawkowską.

Później scenę zaludniają kolejne postaci, które okazują się nie mniej ważne: jak drobny przestępca i muzyk rockowy (Konrad Cichoń) nawiązujący w szpitalu romans z pielęgniarką Ałłą (Aleksandra Samelczak). Czy też leżący w łóżku obok emerytowany cyrkowiec Walera, wspominający dawną młodość (w tej roli przejmujący Andrzej Szubski).

fot. BC Pictures/mat. teatru

Prawie każdy ma tu swoją tajemnicę, nie są to jednak najczęściej jakieś wielkie, dramatyczne sekrety. Ot, ktoś kiedyś był z kimś w związku; ktoś za późno powiedział o dość tajemniczej u swych źródeł ciąży albo też ktoś, jak grzeczny syn z mieszczańskiej rodziny Sasza (Alan al-Murtatha), ma tej rodziny, a konkretnie matki-terapeutki Rai, serdecznie dość. Lekarz Bob, symbol sukcesu, wrócił niby właśnie ze Stanów Zjednoczonych, ale do opowiedzenia ma głównie własne rasistowskie fantazje.

„Mezopotamię" rozpoczyna śpiewem, którym akcentuje też kluczowe momenty przedstawienia, białoruska aktorka Darya Novik (w roli Patti, mało wyraźnie rozpisanej w scenariuszu). Występowała wcześniej w Teatrze Powszechnym w Warszawie, w „Nastii" Jury Dzivakoua. Tu, w Poznaniu, daje się poznać przede wszystkim jako wokalistka o potężnym, czarującym głosie - muzyka na żywo autorstwa Pauliny Frąckowiak to z pewnością atut tego przedstawienia.

Wspólne powiązania

W finale Bagiński kreśli szerokie, niespieszne sceny, w których splatają się rozproszone dotąd wątki, a mikrodramaty poszczególnych bohaterów tworzą nieodkrytą dotąd siatkę powiązań nad wspólnym stołem.

Dramaturgiczny ciężar nadaje spektaklowi perspektywa terminalnej choroby Łuki (Jakub Papuga), u którego spotykają się bohaterowie. Wreszcie, Barbara Krasińska w końcowym monologu przechodzi od panoramy miasta Charkowa do fantazyjnej wizji nieba, pokazując potencjał tego spektaklu i wyciągając z prostego opisu siłę wzruszenia.

Najbliższe spektakle „Mezopotamii" w Teatrze Polskim w Poznaniu 27-29 października o 19 i 30 października o 18.

fot. BC Pictures/mat. teatru

Tytuł oryginalny

Kiedyś nad Charkowem niebo było spokojne. Wystawienie prozy Żadana jest gestem politycznym

Źródło:

„Gazeta Wyborcza” online

Link do źródła

Wszystkie teksty Gazety Wyborczej od 1998 roku są dostępne w internetowym Archiwum Gazety Wyborczej - największej bazie tekstów w języku polskim w sieci. Skorzystaj z prenumeraty Gazety Wyborczej.

Autor:

Witold Mrozek

Data publikacji oryginału:

27.10.2022