"Wodzirej" w reż. Remigiusza Brzyka w Teatrze IMKA w Warszawie. Pisze Marek Kubiak w serwisie Teatr dla Was.
"Kiedy się nagle zachce śpiewać, a tekst ci nie jest znany, Nie musisz się na siebie gniewać, już problem rozwiązany...." Z sali balowej na zaplecze docierają odgłosy zabawy tanecznej; za nieprzezroczystą kotarą widać zamglone błyski kolorofonów i postaci; zanim wszystko stanie się widoczne, będzie już oczywiste dla widzów, że teatralna adaptacja "Wodzireja", w reżyserii Remigiusza Brzyka, plasuje się bardzo blisko wersji filmowej. Dlatego nie będzie łatwo obronić jej zasadności w uwspółcześnionym wydaniu. O ile bowiem film Feliksa Falka idealnie wpisywał się w epokę niemalże codziennej walki o to, by w balansowaniu między osobistą godnością, a cwaniactwem i kolesiostwem wymuszonym reżimem nie stracić równowagi i nie wychylić się niebezpiecznie w którąś ze stron za mocno, o tyle ta sama historia wpisana w scenerię dzisiejszego wyścigu szczurów wypada raczej blado, razi powtarzaniem tych samych schematów i pomysłów. Trochę jest ta