Twórcom udało się pokazać widzom baśniowość i wyjątkowość przestrzeni, którą wybrali na miejsce gry o spektaklu "Królowa Śniegu" w reż. Michała Borczucha w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu pisze Katarzyna Lemańska z Nowej Siły Krytycznej.
"Królowa Śniegu" Aśki Grochulskiej i Michała Borczucha, powstała na motywach utworu Hansa Christiana Andersena, to propozycja nowego gatunku dramatycznego - parabaśni, będącej trawestacją paradokumentu i bajki dla dorosłych. Bohaterowie są dorośli, więc nie jest to już opowieść o dojrzewaniu Gardy i Kaja, ale próba metateatralnej odpowiedzi na pytanie: "Jak konkretna przestrzeń oddziałuje na spektakl, gatunek dramatyczny, widzów?". Sami twórcy "Królowej Śniegu" uważają, że w wyniku "zderzenia baśni z konkretnością przestrzeni" powstaje nowa "tajemnicza wspólnota". Borczuch i Grochulska chcieli przedstawić fabułę z perspektywy nie Gerdy, ale złego, chorego spojrzenia Kaja - jak wiemy z bajki, w jego oku i sercu utkwiły odłamki czarodziejskiego lustra Złego, które sprawiły, że serce chłopca stało się bryłą lodu. Postać głównego bohatera, grana przez Krzysztofa Zarzeckiego, ulega przemianie za sprawą prywatnego, sensualnego doświadczeni