EN

15.11.2008 Wersja do druku

Kiedy teatr jest patykiem?

Z Grzegorzem Wiśniewskim, reżyserem, rozmawia Michał Lenarciński

- Dziś w Teatrze imienia Jaracza premiera Pana drugiej w Łodzi realizacji. Po "Brzydalu" Meyenburga proponuje Pan nam również niemiecki tekst, tym razem Wernera Szwaba. Wydaje mi się, że ten autor jest Panu bliski. Może dlatego, że mój debiut reżyserski to były "Prezydentki" Szwaba właśnie? Podczas czytania, pracy nad tym tekstem, poczułem, że jest to bliski mi świat, że to jest taki świat, w którym krzyżuje się coś bardzo rozpaczliwego w człowieku z czymś zabawnym. Taka mieszanka jest dla mnie zawsze pociągająca. "Zagłada ludu albo moja wątroba jest bez sensu", której premiera dziś, jest tekstem bardzo radykalnym, bardziej niż "Prezydentki", "...wątroba..." próbuje zdefiniować naszą egzystencję, przedstawia skończoną wizję świata, dobiera się do samego fundamentu naszego istnienia. Ja ten tekst na swój użytek nazywam "czarną biblią", ponieważ jest zaprzeczeniem Nowego Testamentu. Z jednej strony mamy skrajny radykalizm, z drugiej - szalon�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kiedy teatr jest patykiem?

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Łódzki nr 267

Autor:

Michał Lenarciński

Data:

15.11.2008