Z Grzegorzem Wiśniewskim, reżyserem, rozmawia Michał Lenarciński
- Dziś w Teatrze imienia Jaracza premiera Pana drugiej w Łodzi realizacji. Po "Brzydalu" Meyenburga proponuje Pan nam również niemiecki tekst, tym razem Wernera Szwaba. Wydaje mi się, że ten autor jest Panu bliski. Może dlatego, że mój debiut reżyserski to były "Prezydentki" Szwaba właśnie? Podczas czytania, pracy nad tym tekstem, poczułem, że jest to bliski mi świat, że to jest taki świat, w którym krzyżuje się coś bardzo rozpaczliwego w człowieku z czymś zabawnym. Taka mieszanka jest dla mnie zawsze pociągająca. "Zagłada ludu albo moja wątroba jest bez sensu", której premiera dziś, jest tekstem bardzo radykalnym, bardziej niż "Prezydentki", "...wątroba..." próbuje zdefiniować naszą egzystencję, przedstawia skończoną wizję świata, dobiera się do samego fundamentu naszego istnienia. Ja ten tekst na swój użytek nazywam "czarną biblią", ponieważ jest zaprzeczeniem Nowego Testamentu. Z jednej strony mamy skrajny radykalizm, z drugiej - szalon�