Na początku jest ciemność i głos Jerzego {#os#1093}Radziwiłowicza{/#}. "Kochałem cię... Zanim ciebie spotkałem byłem niczym..." Wyznanie miłości, wiary i uwielbienia brzmi żarliwie, jak modlitwa. Tak można przemawiać do Boga, szatana do kobiety, także jeśli stała się już duchem. Modlitwa jest coraz bardziej natarczywa, zamienia się w wyzwanie. "Czy jesteś tylko ze mną? Odezwij się!" Nagle gruchnie dziarskim marszem orkiestra, rozświetli się scena. Na niej mały, niepozorny człowieczek z zadartą głową, a nad nim wysoko On. Józef Stalin. Na portrecie oczywiście. Portret jest okazały solidny, bardzo kolorowy. "Retuszowany" jak powie potem Anatol. Trwa to tylko krótką chwilę, jest efektem patetycznym i komicznym zarazem. Światło gaśnie a kiedy kurtyna rozsunie się ponownie, portretu już nie będzie. Pozostanie po nim puste miejsce, wyraźny, jaśniejszy ślad na ścianie, widoczny aż do końca. Tak rozpoczyna się przedstawienie "Portr
Tytuł oryginalny
Kiedy przeszlość nie puszcza...
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie Nr 8