EN

30.10.1977 Wersja do druku

Kiedy poeta żartuje

Swoją sztukę "Polka prosto z Kraju" nazwał skromnie Stanisław Baliński - farsą. W eseju wydrukowanym w programie kierownik artystyczny Teatru Polskiego ZASP pisze, że po polsku najwłaściwiej byłoby nazwać farsę "fraszką sceniczną". A fraszka to sztuka trudna, mająca trafić swoim ostrzem w same centrum naszego nerwu humoru. Nie komedię więc i nie satyrę oglądaliśmy w londyńskim Ognisku, ale prawdziwą farsę, fraszkę, teatralny żart. Uświadomiłem sobie przy tym, jak rzadko ludzie dziś naprawdę żartują. Tak jak rzadkością stała się zwyczajna rozmowa, która nie byłaby opowiadaniem, czy - co gorsze - dyskusją. Sytuacja jest prosta jak u Feydeau czy Acharda. Młoda rozwódka z Polski chce się wydać zamąż w Anglii, by dostać tu prawo pobytu. Ale tu znowu rację ma Leopold Kielanowski przypominając nam słowa francuskiego krytyka, który twierdzi, że farsa rodzi się wówczas, gdy wypadki są tak nabrzmiałe traigzmem, że spojrzenie na nie był

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kiedy poeta żartuje

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Maciej Cybulski

Data:

30.10.1977

Realizacje repertuarowe