"Rzecz dzieje się w zoologu, w gabinetach, na ulicach Warszawy, w domu ogrodnika, w inspektach - słowem wszędzie" - zapowiada w programie autorka i, oczywiście, słowa dotrzymuje. Myślę, że nie jest tu jednak ważne ani miejsce akcji, ani nawet jej konstrukcja. Agnieszka Osiecka prezentuje komedię?, widowisko?, może po prostu scenariusz teatralny?, który jak wszystkie jej wiersze, propozycje teatralne i piosenki zaprawiony jest odrobiną liryki i - goryczy, nutką wspomnień (często osobistych), i niezłomnym przekonaniem, że "nie jest wszystko jedno". Osiecka chce bawić i - bawi, choć nie może i nie potrafi oprzeć się gorzkiej refleksji... "kiedy piszę na piołunie to mnie wtedy świat rozumie...". Tym razem scenariusz widowiska "Dziś straszy", podobnie jak poprzednie, oparty na zasadzie collage'u grawituje w kierunku groteski, surrealizmu i to surrealizmu witkacowskiego. Świadomy zamysł i sprawna realizacja tegoż pomysłu, sprawna sz
Tytuł oryginalny
Kiedy piszę na piołunie
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 226