W każdej premierze tkwi nadzieja na sukces. Przygotowanym wielkim wysiłkiem "Krwawym godom" Lorki do pełni artystycznego triumfu brakuje niewiele. Pomysł inscenizacyjny trafiony w dziesiątkę. Muzyka znakomita. Scenografia uwypukla nastroje. Choreografia niesie całe przedstawienie. Kostiumy wspaniałe. Cały spektakl, każda scena ma niezwykłą urodę plastyczną. Od kompozycji po kolorystykę i światło. Czego więc brakuje? Spektakl na wielkiej scenie brzmi niemal rapsodycznie. Opowiadający nam całą historię Marek {#os#10889}Bałata{/#} (Pieśniarz), jak demiurg wywołuje kolejne odsłony dramatu, a jego pieśni wibrują przejmująco. Każde pojawienie się tańczącego (i grającego) alegoryczne żywioły (Ogień, Ziemia, Powietrze i Woda) zespołu Polskiego Teatru Tańca zdecydowanie podnosi temperaturę spektaklu i stanowi w największej mierze o jego sile. "Schody" zaczynają się, gdy pojawiają się bohaterowie tragedii. Aktorzy używają
Tytuł oryginalny
Kiedy napięcie siada
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wrocławska Robotnicza nr 40