"Tosca" w reż. Franka-Bernda Gottschalka w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.
Najnowsza inscenizacja tej pięknej opery Pucciniego razi brzydotą w każdym calu. Reżyserowi się wydawało, że jak założy na śpiewaka współczesny garnitur, to już mu z tego wyjdzie nowoczesny teatr. Scenograf też nie popisał się wyobraźnią, a poczynania projektanta kostiumów przyprawiają o ból głowy. Idąca przede mną na przerwę po pierwszym akcie pani głośno oznajmiła, że ona nigdy, przenigdy, nie wyszłaby na scenę ubrana tak jak Tosca. Biedna, nie miała pojęcia, że to dopiero początek "udanej kreacji" głównej bohaterki. Swoją drogą dziwię się pani Kubiak, że pozwoliła tak fatalnie się ubrać. Zresztą brzydota kostiumów to dowód zupełnego bezguścia ich projektanta, tak jak czarno-szara scenografia udająca kościół czy pałacowe wnętrze. Do tego wszystkiego mamy sztampową reżyserię, bez troski o jakąkolwiek wiarygodność scenicznej akcji zupełnie pozbawionej dramatycznych kontrastów. Jedyną "odkrywczą" myślą reżysera było