Ci to mają łeb do interesu! Mam na myśli Romana Polańskiego i Jerzego Stuhra. Obydwaj na okładkowych stronach popularnych tygodników: Polański w "Newsweeku", a Jerzy Stuhr z synem Maciejem (za prawym uchem) na okładce "Wprost". I wywiady na co najmniej dwie strony - pisze Kazimierz Kutz w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Jerzy Stuhr ma na dniach premierę nowego filmu, jest autorem scenariusza, dialogów, a wespół z synem Maciejem grają główną rolę. Jest to podobno komedia w guście Andrzeja Munka. On zawsze jak coś gdacze w filmie, to powołuje się na Munka, Kieślowskiego, a czasem na Wajdę; podwiesza się pod nich i pod ich niebiańskimi patronatami kręci swoje bajki. Tym razem wybrał Munka i będzie łazikował przez półtorej godziny na ekranie, podobnie jak ów wielbłąd w jego wcześniejszym filmie, który jednak nie mówił. Trzeba przyznać, że jest to reklama rozbudowana i propagandowo zręczna. W dodatku bez ponoszenia kosztów własnych. Stuhr opowiada o wszystkim, o co go tylko zapytać, przeważnie w tonie umiarkowanym, ale tym razem jest niespodziewanie radykalny. Tłumaczę to tym, że Jerzy Stuhr heroicznie walczy o milion widzów na nowy film, bo jeśli w kinach zbierze się milion widzów, to Stuhr będzie miał pół miliona w kieszeni. Jednak na wszelki wypadek aseku