Jest w najnowszej premierze Teatru Dramatycznego w Warszawie wszystko, czego należałoby się spodziewać po kryminale: pozornie nudna mieścina, w której pojawia się brutalne morderstwo młodej dziewczyny z tzw. dobrego domu, miejscowy policjant odpowiedzialny za rozwikłanie zagadki wstrząsającej zbrodni, postaci w różny sposób związane z ofiarą, szemrane kręgi podejrzanych odsłaniające kolejne oblicza prawdy o tle tragicznego zdarzenia, narastający suspens z zaskakującym zakończeniem - czysta klasyka gatunku rzec by można. Jednak "Martwa natura w rowie" w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej na Woli nie jest teatralną powtórką z rozrywki z gatunku telewizyjnej "kobry". Już od pierwszych minut spektaklu mamy przekonanie, że bierzemy udział w czymś zdecydowanie dalej idącym niż tylko uczestnictwo w śledzeniu historii o zabarwieniu sensacyjnym. Już w pierwszej scenie obok jednego z bohaterów pojawiają się przedziwne postaci, jakby z obrazów Lecha Batora i
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr dla Was