Skromnie zabudowana scena z dominacją czerni. Anemiczny snop światła jakby od niechcenia rysuje sylwetki dwóch mężczyzn siedzących przy "trunkowym" stoliku. Aż zieje ponurym, przygnębiającym nastrojem. Niedaleko już stąd do pętli, "symbolu" prawdy ostatecznej, która zaciśnie się na szyi Kuby. Na razie wie o tym tylko on. My dowiemy się dopiero później. Do tego czasu zdarzy się jeszcze parę spraw, padnie kilka słów dialogu, potoczy się przedstawienie. "Pętla" Marka Hłaski, bo o niej mowa zawładnęła już niemal wszystkimi dziedzinami sztuki: kinem (pamiętny znakomity film z 1958 roku w reżyserii Wojciecha Hasa z G. Holoubkiem), radiem (świetne słuchowisko, roku nie pomnę już), a ostatnio teatrem. Po Lublinie i Zabrzu (gdzie jak podano w prasie cały Śląsk wali na "Pętlę"), to przejmujące opowiadanie w adaptacji i reżyserii Magdy Teresy Wójcik, zaprezentował Teatr Adekwatny w Warszawie. "Nie ma takiego nieszczęścia, samotnośc
Tytuł oryginalny
Każdy niesie swoją pętlę
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 188