- W moich sztukach jest pewna stagnacja, która wynika ze skupienia na tym, jak płyną myśli człowieka, co on czuje, do czego dąży w swoim emocjonalnym mikroświecie - mówi Magdalena Drab, laureatka Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej w rozmowie z Joanną Grucą w Teatrze.
JOANNA GRUCA Jest Pani aktorką, dramatopisarką i reżyserką. Teraz jeszcze - matką. Z którą z tych ról najbardziej się Pani utożsamia? MAGDALENA DRAB Chcąc nie chcąc, z matką. Wiele rzeczy może się jeszcze w życiu zmienić, ale to już raczej nie. GRUCA W Pani dramatach, między innymi w "Dramacie dwóch starych ludzi i kota, który popełnił samobójstwo" pojawia się figura dziecka wrzeszczącego. Pani dziecko płacze? DRAB Moje dziecko niestety płacze, ale mam je bardzo krótko, bo zaledwie dziesięć miesięcy. Nie miało więc ono wpływu na dzieci w moich wcześniejszych sztukach. Jak każdy oczekiwałam, że los mnie oszczędzi, niemniej - wyszło, jak wyszło. Wrzeszczące dziecko jest po prostu bardziej dramatyczne niż to, które siedzi cicho... GRUCA Czy jako matka postrzega Pani świat inaczej? DRAB Macierzyństwo to bardzo ważne doświadczenie, aczkolwiek kształtuje mnie ono dość krótko. Dużo dłużej jestem aktorką, dłużej piszę. Powiedzmy