EN

12.06.1990 Wersja do druku

Każdy ma swoją Iwonę

Jak poczuć się lepiej, jak się dowartościować, ukazać swoją niezaprzeczalną wyższość? Oczywiście na tle niekompetencji i miernoty, ale można wpaść przy tej okazji w pułapkę i wykopać dołek pod sobą. W skonwencjonalizowanych zachowaniach, uprawiając populistyczną demagogię, w kontakcie z kimś gorszym może okazać się, że odkryjemy w nim ciąg dalszy samego siebie, odkryjemy własne dopełnienie. Iwonę która powie nam, że "to tak w kółko każdy zawsze, wszystko zawsze... To tak zawsze". Teraz wiadomo, dlaczego chcemy śmierci tego czegoś, co w nas, niewiadomo skąd i po co, a ponieważ jesteśmy "dojrzali w kulturze", nasz mord nie może być "niski". A jak przy tej okazji elegancko wyglądamy, kim właściwie jesteśmy? My król czujemy się uspokojeni, gdy słyszymy "Niech Bóg Najwyższy błogosławi Najjaśniejszemu Królowi i niech Najjaśniejszy Król błogosławi Najwyższemu Bogu". Ale pojawia się taka Iwona... co to niby nic... a już tłumaczy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Katolik" nr 24

Autor:

Michał Lenarciński

Data:

12.06.1990

Realizacje repertuarowe