"Śpiew szczerbatych mew" w reż. Macieja Litkowskiego w Teatrze Wsółczesnym i "Hotel snów" w reż. Adama Opatowicza w Teatrze Polskim w Szczecinie. Pisze Ewa Podgajna w Gazecie Wyborczej - Szczecin.
W Teatrze Polskim aktorzy celebrowali w sobotę Piwnicę pod Baranami. Tego samego dnia w Teatrze Małym ich młodsi koledzy punktowali Szczecin. Teatr Polski Adama Opatowicza wywodzi się z tradycji Piwnicy pod Baranami Piotra Skrzyneckiego. Łączy ich wspólne poetyckie patrzenie na świat z melancholią i pobłażliwym uśmiechem, bo jak śpiewali w "Dezyderacie", która stała się piwnicznym hymnem: "przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat". Co inteligent powinien pamiętać W "Hotelu Snów" nie ma tych największych hymnów piwnicznych, choć jest kilka bardzo znanych piosenek, jak "Jaki śmieszny" z repertuaru Ewy Demarczyk. Narrację buduje bogaty wybór piosenek wybitnych kompozytorów i trochę piwnicznych tekstów, które dodają spektaklowi większego żartu. Te należą do doktora (Michał Janicki), który prowadzi Hotel Snów, bez numerów pokojów, chyba więc w zaświatach, w którym przebywa ciekawe panoptikum, panie,