Był czas pysznej przebieranki, lata dwudzieste XIX wieku, kiedy to Prosper Mérimée, chcąc uszczypnąć rzeczywistość kąśliwymi jednoaktówkami, musiał ukryć się w kobiecości - objawić jako Hiszpanka. Słowem - zmistyfikował fakty. Wydał tom króciutkich, uro-czych komedyjek niejakiej Klary Gazul. Klara była aktorką z Madrytu. Charakteryzowała się tym, że jej w ogóle nie było oraz tym, że wprawdzie podpisała owe dowcipne drobiazgi, ale ich nie napisała, albowiem napisał je - nie podpisując - akurat Mérimée. Owszem, jej portret okrasił świeżo wydany tom, ale chyba tylko ślepocie współczesnych przypisać należy fakt, iż nie obśmiali oni widniejącego na obrazku autora ''Carmen'', odzianego dla zmylenia przeciwnika w damskie fatałaszki. A przeciwnik był poważny - klerykalno-feudalny. Mérimée zaś chciał być antyklerykalny, antyfeudalny i w ogóle - wszechstronnie rewolucyjny. Tak estetycznie jak i treściowo. Podszczypywał i kpił z podziwu go
Tytuł oryginalny
Kawa na ławie
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 151