- Prowadzenie kultury to nie kupowanie worka gwoździ, nie można sugerować się tylko niższą ceną - mówi nowa naczelniczka wydziału kultury w katowickim magistracie. Nie ukrywam, że to sposób myślenia, który będę chciała zmienić. Bo w Katowicach są twórcy, ludzie z pomysłami. Trzeba tylko umieć ich wysłuchać. Jeśli koncepcja będzie dobra, to trzeba tylko pomóc w jej realizacji - rozmowa z Edytą Sytniewską w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Anna Malinowska: Wiele osób twierdzi, że Katowice to pustynia kulturalna. Edyta Sytniewska: - To nieprawda, że Katowice są pustynią. W mieście jest sporo ciekawych inicjatyw. Główny problem tkwi w wykonaniu. Ktoś chce np. zorganizować koncert w plenerze i początkowo wszystko świetnie się układa, bo udało się zaprosić gwiazdę z tzw. górnej półki. Dopiero w trakcie koncertu okazuje się, że oświetlenie jest niedobre, nagłośnienie nie pasuje do imprezy na otwartej przestrzeni, a publiczność nie dopisała, bo wydarzenie nie zostało odpowiednio rozreklamowane. Trzeba też pamiętać, że dobry pomysł rozbija się nie tylko o brak umiejętności organizatorów, ale i o pieniądze. Oczywiście, jesteśmy urzędnikami i musimy działać w zgodzie z ustawą o zamówieniach publicznych. Nie kupujemy jednak worka gwoździ i nie możemy sugerować się tylko tym, co jest tańsze. Nie ukrywam, że to sposób myślenia, który będę chciała zmienić. Bo w Katowicach