Od burzliwej premiery, po której pojawiły się gorące glosy recenzenckie oraz liczne debaty, minęły już trzy miesiące. Spektakl zostanie gościnnie pokazany na Letnim Ogrodzie Teatralnym, jednak wyjątkowo nie w podcieniach Centrum Kultury Katowice, a na scenie Teatru Śląskiego w sobotę o godzinie 19
Może to dobry czas, by z odrobiną dystansu podejść do interpretacji, jaką w Bielsku-Białej zaproponował Ingmar Villquist. "Miłość w Königshütte" niejest schematyczną love story, bo nie pozwalajej na to historia - to, co działo się przed 1945 i po tym roku na Górnym Śląsku, determinuje życie pewnej dwójki ludzi. Villquist wraca do sy tuacj i swój ego rodzinnego Chorzowa tuż po II wojnie światowej m.in. zhistoriąobozu w Świętochłowicach (podobozu oświęcimskiego Eintrach thlitte, a po wojnie miejsca odosobnienia głównie Niemców i volksdeutschów z terenu Górnego Śląska) w tle. W jednym z wywiadów po premierze dyrektor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej Robert Talarczyk mówił tak: - Trzeba uczyć się historii. Niech uczą sięjej dzieci w szkołach, a dorośli o niej dyskutują. Mam nadzieję, że gdy będziemy bogatsi w wiedzę o naszych dziejach, okaże się, że diabeł śląski, którego tak bardzo niektórzy się boją, wcale nie jest straszny.