Sześciu młodych reżyserów z całej Polski przyjechało do Katowic na festiwal Interpretacje z jednym zamiarem - zdobycia Lauru Konrada. W niedzielę mamy wyjątkową okazję, żeby być świadkami triumfu któregoś z nich. Zanim jednak Teatr Śląski zapełni się na finał, od piątku w ramach festiwalu wystawione zostaną jeszcze trzy spektakle.
Mechanizm wyłaniania zwycięzcy jest w zasadzie prosty. Pięciu jurorów to pięć głosów za jednym z zaproszonych do konkursu reżyserów. Głosowanie nie jest tajne. Przeciwnie - każdy juror musi wyjść na scenę i uzasadnić swój wybór. Ich głos się liczy nie tylko dlatego, że wypowiadają go wybitne postaci polskiego teatru i kultury w ogóle (w tym roku m.in. Dorota Masłowska i Mikołaj Grabowski). Każdy głos wart jest mieszka z 10 tys. zł. Ten z reżyserów, który zdobędzie ich przynajmniej trzy, wyjedzie z Katowic także z główną nagrodą - Laurem Konrada, nazwanym tak na cześć legendarnego reżysera Konrada Swinarskiego. W poprzednich latach dostanie się na finał Interpretacji graniczyło z cudem. Siła przyciągania warszawskich gwiazd najczęściej zapraszanych do wystawienia spektaklu mistrzowskiego była tak wielka, że biletów brakowało tuż po ich pojawieniu się w kasach. Teraz, wyjątkowo, bilety na finał jeszcze są do kupienia. I wcale nie