"Halka w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Łukasz Maciejewski w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Premierowy spektakl "Halki" Stanisława Moniuszki w krakowskiej Operze był nieudany pod każdym względem. Wokalnym, muzycznym, przede wszystkim jednak inscenizacyjnym. Oglądaliśmy zagubionych aktorsko, w większości niedysponowanych wokalnie śpiewaków, zagłuszanych dodatkowo przez nie najlepiej prowadzoną orkiestrę. "Halka" Stanisława Moniuszki jest utworem problematycznym. To kanon i koturn. Sam nigdy nie miałem serca do ckliwej, śmiesznej opery o nieszczęśliwej miłości biednej góralki do bogatego szlachcica, okraszonej kilkoma szlagierami śpiewanymi zarówno w teatrze operowym, jak i podczas operetkowych gal, czy przy różnych biesiadach. Operowe inscenizacje "Halki", autorstwa zasłużonej dla popularyzacji Moniuszki w Polsce Marii Fołtyn, grzeszyły z kolei gustem rodem z cepelii. Góralskie ciupażki, kontusze, karabele, futrzane czapy. Plus fatalne aktorstwo śpiewaków. Umowa umową, ale takiego teatru operowego nie sposób dzisiaj traktować serio. Twó