- Nie chciałabym żyć w czasach, gdy teatr jest sprowadzony tylko i wyłącznie do miejsca rozrywki. Zygmunt Hübner mówił, że teatr musi się wtrącać. Też tak uważam - z Katarzyną Z. Michalską, aktorką, inicjatorką oświadczenia zespołu Teatru Wybrzeże, ws. planowanej w Polsce reformy sądownictwa, rozmawia Jarosław Zalesiński z Polski Dziennika Bałtyckiego.
Po niedzielnym spektaklu na Dużej Scenie Teatru Wybrzeże odczytała Pani w imieniu całego zespołu oświadczenie dotyczące ustawy o Sądzie Najwyższym. Czemu zrobiliście to w teatrze, a nie na przykład pod sądem? - Ponieważ teatr pracuje w wakacje, nie możemy uczestniczyć w tym, co się teraz wydarza. A też nie doszliśmy jeszcze do momentu, kiedy wszyscy wyjdziemy na ulice. Pomyślałam jednak, że ciąży na nas obowiązek wyrażenia w jakiś sposób naszego sprzeciwu i skorzystania, pierwszy raz od bardzo dawna, z przywileju mówienia ze sceny nie tylko słowami dramaturgów, ale własnym głosem. A nie mieliście obowiązku wywiązania się z umowy z widzami, którzy przecież kupili bilet na spektakl, a nie na manifestację polityczną? - To oczywiście rozumiem. Szanuję też głos sprzeciwu jakiejś osoby na widowni. Każdy miał prawo wyjść z teatru już po ukłonach, kiedy odczytałam oświadczenie. Uważam jednak, że teatr jest miejscem, gdzie artyś