W 23. Subiektywnym spisie aktorów teatralnych Jacka Sieradzkiego.
Była przez długi czas podporą Tomaszukowego Wierszalina, a przecież nie błyszczała tam aż tak, jakby można oczekiwać, pozostając zwykle w cieniu inscenizacji. "Guguły" w białostockim Teatrze im. Węgierki, gdzie przeszła, są erupcją jej aktorskiego wulkanu. Ma na sobie - przeklejam tu opis z własnej recenzji - zgrzebne, prowincjonalne szatki, w ręku sfatygowaną walizkę, a na gębie coś, co jej bohaterkę każe z miejsca lubić i do jej energii bez oporów się podłączać. Paszcza się jej nie zamyka, zaczepia widzów niekończącymi się monologami wziętymi z książki Violetty Grzegorzewskiej, ale i improwizowanymi z zachwycającą łatwością i naturalnością. Jej głos, niski, ciepły, dudni bez ustanku w przestrzeni widowiska. Wszędzie jej pełno, wbiega na strych, zamaszyście myje podłogę, jest jak młodziutkie ufne zwierzątko, które chce wszystko poznać, wszystko objąć, ze wszystkim się zaprzyjaźnić. Zagrała w sezonie jeszcze w "Sońce" rolę