Samotność - to kara, którą za swoje zbrodnie musi zapłacić Katarzyna Izmajłowa. Ta samotność prześladuje ją od samego początku i reżyser podkreśla ją od pierwszego obrazu, kiedy na wielkiej scenie bohaterka dramatu muzycznego Dymitra Szostakowicza, stoi sama, z zapaloną w ręku świecą; sama mimo otaczającego ją świata, wypełnionego ludźmi z wielkiego domostwa, ich radościami, smutkami, podłością, zdradą... Ta samotność dotknie ją i w ostatniej scenie, kiedy w tłumie pędzonych na Sybir katorżników będzie się błąkała opuszczona nawet przez kochanka - współwinnego zbrodni, zdradzającego ją dla przygodnej dziewczyny. Podkreślam to od razu na wstępie, bo takie odczytanie libretta przez radzieckiego realizatora, ma walor odmienności, od tego z czym dotychczas przy tej operze spotykaliśmy się z "Lady Macbeth mceńskiego powiatu" można przecież zrobić "kobrę" - trupów tu nie brak, zbrodnia jest wyjątkowo wyrafinowana i
Tytuł oryginalny
Katarzyna Izmajłowa w TW - Zbrodnia i kara
Źródło:
Materiał nadesłany
"Życie Warszawy"