"Wesele" Stanisława Wyspiańskiego w reż. Igora Gorzkowskiego w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Pisze Agnieszka Wójtowicz, członkini Komisji Artystycznej V Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej "Klasyka Żywa".
W "Weselu" Igora Gorzkowskiego z bielskiego Teatru Polskiego scenografia i kostiumy są brzydkie, tandetne. Gra się toczy właściwie w neutralnej przestrzeni. Dekoracje nie służą tu kreśleniu stylowości czy nastrojowości - to nie bronowicka chata, w której o historii przypominały wiszące na ścianach obrazy. Na pustej scenie znajduje się właściwie kilka sprzętów: długi stół (na nim tandetne, plastikowe patery z ciastami), krzesła. Ten pomysł był już wielokrotnie w teatrze eksploatowany: pusta przestrzeń gry określa sytuację duchową Polaków, sala, w której rozgrywa się bielskie Wesele to przestrzeń bez przeszłości. Domyślam się, że reżyser Igor Gorzkowski zmierzał do tego, by przybliżyć utwór współczesnemu widzowi. Miał rację Andrzej Wanat, który porównywał "Wesele" do barometru, który "o każdej porze wskazuje w Polsce pogodę". Niestety nie w tym spektaklu. Przedstawienie wydało mi się chybione, ponieważ jego intencje nie są jasne.