"Skrzydlak" w reż. Włodzimierza Nurkowskiego w Teatrze Ludowym w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Opowiada o aniele - a przed wygłoszeniem każdego kolejnego słowa nie macza języka w cukrze? Naprawdę? A jeśli nawet umoczy, to tylko odrobinę - ot, wszystkiego dwa białe okruchy na czubku - i najwyżej co trzydzieści minut prawie dwugodzinnej opowieści? Tak? Jak najbardziej tak. Więc? Bogu więc niech będą dzięki! Bogu niech będą największe dzięki, bo przecież całkiem spokojnie mógł przesadzić z cukrem. Nie Bóg, nie. Inny reżyser, inny twórca, inna "złota rączka" świata, na którego początku jest słowo - Włodzimierz Nurkowski mianowicie. Wyznam szczerze - znów chciałem wysiadać po drodze (co nic nie miało wspólnego z Nurkowskim, a wszystko z kawą). Ode mnie do Teatru Ludowego podróż tramwajem trwa godzinę, szans, by się ratować jest zatem sporo - wiele uroczych kawiarenek przydrożnych zaprasza, a ja bardzo lubię espresso. Trudno się dziwić, że w piątek było jak zawsze. Odwieczna walka kawusi z Melpomeną! Już przy Hali Targowej pomy